Autor Wiadomość
Proxy
PostWysłany: Pon 21:23, 25 Lut 2008    Temat postu:

'Zobaczy się' pomyślała i zawiesiła jednym ruchem ramion nieśmiertelnik na swoją szyje, dołączając go do paru innych.

Było już nieco spokojniej. Drugi snajper z tego co było słychać jakoś ożył.
Proxy wyprostowała się i zrobiła krok przed siebie. Obejrzała okalające plac tunele dokładniej wyszczubiając głowę. Następnie ją odwróciła kierując na towarzyszy broni. Spojrzała poszczególnie na każdego. Po chwili wygięła sie nieco do tyłu, w oczekiwaniu aż oddział pozbiera się do kupy i będzie przynajmniej stał na własnych nogach.
BGP
PostWysłany: Nie 15:27, 24 Lut 2008    Temat postu:

no qwa! ja tu miałem sie pokazać od dobrej strony wyjmując juz środki na ocucenie a ten sie qwa sam obudził no ja pier**** ja tu miałem dostać pochwalę !!

nic ci nie jest ? zapytałem Toma
Funky
PostWysłany: Nie 18:22, 17 Lut 2008    Temat postu:

Byliście dumni z siebie, wasz pierwszy mutas którego zabiliście sami, bez żadnej pomocy. Wiedzieliście jednak, ze to nie koniec zagrożenia bo w końcu jaki mutas sam napada na oddział. Przed wami jeszcze długa droga i na pewno to nie będzie spacerek po łące. Teraz jednak musicie coś zrobić z nieprzytomnym snajperem. Jednak chyba nie musicie bo Skaii zaczął powoli odzyskiwać świadomość. Otworzył oczy a nad sobą zauważył medyka gapiącego się w niego jak jakiś pacan. Musicie teraz postanowić co dalej.
Skaii
PostWysłany: Sob 17:17, 16 Lut 2008    Temat postu:

(Rozumiem że nie mam prawa głosu. W końcu zemdlałem xD)
BGP
PostWysłany: Sob 10:14, 16 Lut 2008    Temat postu:

Skaii qwa wstawaj !! chyba nic mu niejest ale chuj wie trza by tu przeswitlenie zrobić a na to niema nawet czasu... moze by go tak ocucić ;?
Marcus
PostWysłany: Pią 20:03, 15 Lut 2008    Temat postu:

Uhh.... nie ma to jak bohaterska akcja w wykonaniu negocjatora. Marcus Allback, człowiek od brudnej roboty!

Dosłownie.

- Kurwa twoja... - rzucając wściekłe i nad wyraz obelżywe słowa pod adresem mutanta oraz jego najbliższej rodziny do paru pokoleń wstecz negocjator wstał, wycierając twarz i dłonie w koszulkę.

I tak cały był w tym syfie. Nieważnie, grunt, że mutek padł. Ta cała... ach, Proxy. Herod - baba, co prędzej zginie z podpaską w zębach, niż gdyby okres miał jej przeszkodzić w wykonaniu misji. Negocjator jednak nie skomentował. Strzeliła wystarczająco dobrze, by nie zasłużyć na złośliwości.

- Coś ciekawego? - spytał widząc, że 'mała' przeszukuje plecak jakiegoś żołnierza oraz mutanta.

Sam nie był gorszy, sięgając po wyposażenie tego żołnierza, który wcześniej padł tuż u jego stóp. A nóż znajdzie coś wartego uwagi? Było nie było, to żołnierz.
Proxy
PostWysłany: Czw 20:52, 14 Lut 2008    Temat postu:

'Już nie wstanie" - Wpadła pierwsza myśl do głowy Proxy.
Migiem podniosła się na równe nogi, jak i zarzuciła broń na ramię. Podeszła szybkim krokiem do pozostawionego plecaka jakiegoś żołnierza. Otworzyła go prawie nie rozrywając zszyć. Grzebała i szukała czegoś naprawdę przydatnego. Jeśli były tam same 'fajne' rzeczy, przepakowała je do siebie, jeśli nie... Po prostu odrzuciła lekko torbę lekko w bok.
Wstała. Zmierzyła mutanta wzrokiem, kierując go następnie na nieprzytomnego kompana. Obeszła w jakiś sposób padłe cielsko i podeszła tym razem do bezgłowego ciała. Przykucnęła i wygrzebała nieśmiertelnik, czytając tabliczkę w myślach.
Funky
PostWysłany: Czw 19:09, 14 Lut 2008    Temat postu:

Oddział znów otworzył ogień. Zaczęli walić, jedynie Marcus był „oryginalny” i wskoczył bydlakowi na plecy. Chwycił się za jego twarde mięśnie zwisając jak trup. Trzeba przyznać, że jego cielsko było całe w jakimś płynie, być może to był po prostu pot. Na dodatek śmierdział jakby przed chwilą wyszedł z gnojówki. Negocjatorowi udało się lekko podciągnąć dzięki czemu teraz mógłby przyłożyć mutasowi spluwę do łba. Żeby to było takie proste, otóż ten mięśniak zaczął się szamotać i kręcić dookoła, przez co Proxy nie mogła dobrze wycelować. Wreszcie Marcus poczuł, że nie wytrzyma, nagle ześlizgnął się przez tą maź na jego ciele. Przynajmniej przy upadku nic mu się poważnego nie stało, bolała go tylko ręka. Mutasowi zaczęło się kręcić w głowie i przez nieuwagę padł na ziemię. To był idealny moment dla Snajperki. Wymierzyła spokojnie w małą główkę stwora i wystrzeliła. Czerwony płyn zaczął wylewać się z głowy bydlaka. Udało się, zabiliście to coś.
Marcus
PostWysłany: Śro 10:19, 13 Lut 2008    Temat postu:

W jednej chwili paskudny ryj mutanta zwrócony był prosto na niego. W następnej wysłużone M9 odezwało się ogniem. Potem był tylko huk, dym, błyski płomieni wylotowych i krzyk kompana, który miał nieszczęście spotkać się z pięścią mutanta.

Że niby słaby punkt to głowa? Dzięki wielkie, kurwa! Sam na to wpadłem!

Marcus nie panował nad sobą. Wiedział, że takie strzelanie ot, dla samego strzelania nie przyniesie efektu. Trzeba było pomysłu.

Pierwszy krok wykonał krzyczący koleś.. jak on miał na imię? Ach, Tom. No to dobrze się spisałeś, Tom. Teraz pora na mnie.

Przecząc samemu sobie oraz zdrowemu rozsądkowi, Marcus poderwał się z ziemi i... starał się wskoczyć mutantowi na plecy. Gdyby tylko to się udało, negocjator przystawia lufę pistoletu prosto do czaszki paskudy i pociąga za spust raz za razem, drąc się jak opętany i... zaraz puszcza, coby nie zostać rzuconym o ścianę tak jak snajper.

- Giń !!
Proxy
PostWysłany: Wto 19:11, 12 Lut 2008    Temat postu:

Proxy skupiła sie bardziej. Wyciszyła się, ścisnęła pewniej broń, również celując w rejony głowy. Skrzywiła się lekko na twarzy patrząc przez celownik.

- Szszszszsz... - Bam!

Pociągnęła za spust w najlepszym dla niej momencie do wystrzału.
Skaii
PostWysłany: Wto 14:45, 12 Lut 2008    Temat postu:

Mutas sie zbliża. Prowokacja udana a strzał...! Nie! Krzyknąłem tylko:
- Słaby punkt to głowa! - a potem czekałem na to co nadejdzie.
Mutas wywinął łapą. Dostałem. Kilka metrów za mną była ściana. Padłem, okropny ból w klatce piersiowej doskwierał mi przy upadku, a potem nic... śpię...
BGP
PostWysłany: Wto 11:13, 12 Lut 2008    Temat postu:

-SKAII !!

walac na oślep w mutasa próbowałe przedostać sie do Toma
"raczej nic mu nie jest lekka zbroja powinna go obronic przed zwykłym uderzeniem ale od tego upadku pewnie ma polamane zebra..." postanowilem zaprzestać ognia i odrazu podbiec do Toma... w razie potrzeby interweniować... leb stać tam i bronić jego bezwładnego ciała...
Funky
PostWysłany: Pon 20:22, 11 Lut 2008    Temat postu:

Wszyscy otworzyli ogień strzelaliście jak opętani, niektórych nawet nie obchodziło gdzie walą. Ważne było aby to bydle wreszcie padło. Może nie było to profesjonalne, ale kto w takiej chwili myślał by o doskonałości. Pierwsze strzały padły z gnata Macus’a. Celował w głowę, jednak zdenerwowanie i strach nie dały mu tej okazji. Trafił mu w łapę, ale raczej zbytnio tego nie poczuł, bo nawet się nie zachwiał. Następne strzały także nie były najlepsze. Jedynie Proxy i Skaii zdołali trafić, ale nie w głowę zasłonił się ręką dzięki czemu jeszcze żył. Widzieliście jego rozwścieczoną minę, a był skierowany w stronę Tom’a. Podniósł swoją mocarną pięść i walnął snajpera. Odleciał parę metrów i rąbnął w ścianę. Przez chwilę czuł ból w klatce piersiowej, ale po chwili już nic nie czuł. Zemdlał…
Skaii
PostWysłany: Pon 18:53, 11 Lut 2008    Temat postu:

Moja decyzja wymagała długiego pomyślunku. Zagranie było ryzykowne, i na tyle głupie, że wręcz musiało się udać. Strzały. Z każdej strony, każdy z oddziału. Ja też musiałem coś zrobić. Nie zastanawiając się za długo Wyszedłem spokojnie z kryjówki, przykucnąłem, trzymałem broń stabilnie, i czekałem. Czekałem aż potwór zwróci na mnie uwagę. Zawołałem:
- Hej ty kutasie! Słyszałem że mutacje zmniejszają twoją męskość! Dlatego nie mam szans w nią dobrze wycelować! - przy takiej prowokacji, jeśli przeciwnik się obrócił, wymierzyłem w okolice oka i wystrzeliłem. *Jeśli to mutas, a jedynie jego ryj nie jest zniekształcony, to jest to jego słaby punkt* pomyślałem.
BGP
PostWysłany: Pon 10:47, 11 Lut 2008    Temat postu:

Dym opada... a to kto qwa ?! juz mialem wycelowac w glowe tego gostka i strzelić gdy cos wielkiego rozjebalo go na placek... spojrzałem co to... ale bydle... instynktownie zaczolem strzelać w jedna z nóg... moze to był głupi ruch ale mialem nadzieje ze to udaremni jego ewentualne podejscie.... zreszta proxy i marcus tez juz strzelali...


śmierć ścierwu !!! wykrzyczalem

mutanty to była druga zecz której sie nie balem...
Proxy
PostWysłany: Nie 21:50, 10 Lut 2008    Temat postu:

Proxy skrzywiła minę, tak jakby się uśmiechnęła do zdjęcia z imprezy wyprawianej na środku pustyni.
Wahała sie czy nie strzelać...

Jej broń w końcu nie była 20mm'ką...
Nie wiedziała też jak te bydle jest szybkie...

...Jednak zdecydowała się aby strzelać.

Już miała unieść broń, gdy przerwała jej seria karabinu.

Oj... To nie był dobry pomysł.

Znowu chciała unieść broń... Strzały z pistoletu.

O jasna cholera... To było głupie. Teraz to nawet zwiać nie można.

Proxy zmieniła swoją pozycję z siedzącej na przykucniętą. Wymierzyła mutantowi w czoło i z entuzjazmem wystrzeliła naciskając powoli spust.
Marcus
PostWysłany: Nie 16:30, 10 Lut 2008    Temat postu:

Jedna łapa wielka... druga łapa - szczypce jeszcze większe... no dobra, dobra, to kto w takim razie zastrzelił kolesia, leżącego u moich stóp?

- Piczku materi!

Tylko na taki wrzask był w stanie zdobyć się Marcus, gdy - wciąż z półleżącej pozycji - pociągał za spust raz za razem, mierząc w katroflaną główkę stwora. No dobra, powiedzmy sobie szczerze - widok mutka przeraził negocjatora na tyle, by ów nie myślał dość szczególnie nad tym, gdzie celuje. Jeśli tylko cel jest ogromny, paskudny i zielony - tam leci kulka.

Słowem: giń, kurwa,! Nie ważne jak, byle jak najszybciej i w cierpieniu!
Funky
PostWysłany: Nie 10:14, 10 Lut 2008    Temat postu:

Dym zaczął już powoli opadać. W niektórych miejscach już można było zobaczyć ociekającą ścianę kanału. Jednak wciąż nikogo nie było widać. Widocznie wszyscy skryli się w szarych obłokach lub po prostu mieli gówniane szczęście i zasłaniała ich. Nagle usłyszeliście ciężkie kroki. Coś lub ktoś ciężki szedł właśnie w waszą stronę. Usłyszeliście nagle pisk radia a następnie komunikat - Wracajcie szybko, mamy kłopoty, idą…- w tej chwili głos się urwał. Jedyne co was niepokoiło było to, że to nie był komunikat do żadnego z was, ale to raczej się teraz nie liczyło, bo właśnie zobaczyliście przyczynę przez którą głos w radiu zamilkł. Przed wami stało wielki bydle. Jedyne co przypominało w nim człowieka to twarz reszta była zupełnie zniekształcona. Jedna z rąk tego czegoś była tak ogromna, że z łatwością mógłby was zmiażdżyć, a druga była szczypcami, w których teraz trzymał głowę tego nieszczęśnika z komunikatorem. Szczypce się zacisnęły miażdżąc mu czaszkę. Wyrzucił ciało i skierował wzrok na Proxy wlepiając w nią gały. Teraz dopiero mogliście się zobaczyć. Dym opadł i z ulgą stwierdziliście, że nikt z was nie ucierpiał, ale oprócz was był tu jeszcze jeden facet z tamtego oddziału. Najwidoczniej nie miał zamiaru zajmować się wami, bo zacisnął ręce na karabinie i wystrzelił serie w cielsko mutasa. Bydle lekko się zachwiało i złapało za miejsce gdzie oberwał. Teraz jego oczy spoczęły na tym gościu. Podniósł ogromniastą łapę i zmiażdżył nieszczęśnika zostawiając placek na podłodze. Zostaliście sami z tym czymś…
Skaii
PostWysłany: Sob 22:01, 09 Lut 2008    Temat postu:

Usłyszałem strzał. Wiedziałem że to mógł być nasz, ale nie chciałem na razie ryzykować swojego dupska. Ostatecznie, postanowiłem jednak zaryzykować.
*Raz kozie śmierć* pomyślałem, i zacząłem wykonywać jedną z taktyk opracowanych jeszcze jako początkujący żołnierz. Przeturlałem się wychodząc z kryjówki, i oparłem broń na ziemi dla utrzymania stabilności. Namierzyłem pierwszego lepszego napastnika, i wystrzeliłem, po czym turlając się ponownie wróciłem na swoje bezpieczne miejsce za ścianą.
Marcus
PostWysłany: Sob 20:18, 09 Lut 2008    Temat postu:

Oszsz tyyy....!

Gdy huknął strzał, negocjator w pierwszej chwili skulił się jak zbity psiak, rozpaczliwie szukając jakiejś iluzorycznej osłony, choćby za własnymi rękoma.

"Żeby mnie nie trafili, żeby mnie nie trafili, żeby mnie nie trafili..!" myślał w kółko, jak zepsute radio. Z doświadczenia wiedział, że rany postrzałowe rzadko kiedy zabijają grzecznie, na miejscu. Za nic w świecie nie chciał umierać długo i boleśnie.

Krew? Kurwa, kurwa, kurwa! Widok faceta z przestrzeloną głową powitał z nieskrywanym westchnieniem ulgi.

Z całej sił tłumił w sobie krzyk, ściskając zimną kolbę pistoletu tak, jakby miał ją za chwilę zmiażdżyć... nie mógł wydać z siebie nawet pisku, mógł nadal tulić się plecami do ściany w pozycji półleżącej licząc na to, że zobaczy kogoś nowego.

I że tym razem zareaguje szybciej, robiąc mu z bebechów jesień średniowiecza.
Proxy
PostWysłany: Sob 20:04, 09 Lut 2008    Temat postu:

Zaczyna się

Proxy skierowała się bardziej w stronę strzału. Przychyliła się do broni i wystawiła ją w kierunku odgłosu. Skulona ze skrzyżowanymi nogami wyczekiwała na jakiegoś gościa, który wybiegnie na nią. Skupiona aby wykorzystać nieuwagę przeciwnika.
BGP
PostWysłany: Sob 18:23, 09 Lut 2008    Temat postu:

usłyszałem strzał M21 jak mi sie zdaje tam gdzieś w tym dymie pewnie teraz ktoś zginał chciałbym krzyknąć i dowiedzieć sie o sytuacji innych. ale wtedy mógłby ktoś mnie zauważyć... z moim celem miałbym przesrane BGP był przyczajony do widoku krwi już od dziecka... tata go tego nauczył aby nie bac sie tej czarnej mazi... Ale krwi wyciekającej z przyjaciela jeszcze nigdy nie widział i miejmy nadzieje nigdy nie zobaczy.
Funky
PostWysłany: Sob 14:20, 09 Lut 2008    Temat postu:

Zapadła zupełna cisza. Nikt się nie ruszał a nawet niektórzy starali się oddychać jak najciszej. Dym wciąż wisiał w powietrzu ograniczając waszą widoczność choć można było dostrzec ciemne sylwetki. Głuchą cisze przerwały kroki jednak nie mieliście pojęcia czy to był wasz czy nie. Jakaś osoba zbliżała się do Marcusa. Był już naprawdę blisko, po chwili zatrzymał się spojrzał na niego… zauważył go. Szybkim ruchem ręki wyciągnął pistolet. Zanim negocjator zdążył coś zrobić padł strzał. Allback zauważył na swoich kolanach krew. Czuł jak zaczyna panikować, czyżby oberwał… Rękoma zaczął szukać na swoim ciele dziury po kuli. Dopiero teraz zauważył leżącego pod jego nogami tego faceta z dziura w głowie. Jedyne pytanie to czy przypadkiem on nie miał być celem.
Skaii
PostWysłany: Pią 12:40, 08 Lut 2008    Temat postu:

*Jasna cholera... To chyba nie nasi...* przeleciało mi przez głowę, kiedy rozglądałem się przez lunetę w broni. Nie widziałem zbyt dużo, dlatego wychyliłem się odrobinę bardziej, i tym razem jeśli zobaczyłem jakąś postać, mój celownik od razu wędrował w stronę głowy, a spust naciskałem po ułamku sekundy, bez namysłu.
Corey
PostWysłany: Czw 21:44, 07 Lut 2008    Temat postu:

Cała czwórka oddziału błądziła po nieznanym, być może minęli się parę razy, zaraz czy on przypadkiem nie miał plakietki tych drugich, komuchów? Nikt nie był pewny, jedni atakowali każdego inni tylko przebiegali w tę i z powrotem. Tylko Marcus zdążył zauważyć zbliżajacy się w jego stronę cień. Postać w hełmie z Winchesterem najwyraźniej go nie zauważyła, gdyż stała w miejscu i rozgladała się. To z pewnoscią ni był nikt z oddziału.

Bagnety tymczasem wcale nie potwierdzały tego, że oddział czwarty uzyskał pomoc od "swoich"

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group