Forum www.blastwavepst.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Samotny Wilk

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.blastwavepst.fora.pl Strona Główna -> Pamiętniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Shawn
Administrator
PostWysłany: Nie 22:47, 20 Sty 2008 Powrót do góry


Dołączył: 15 Sty 2008

Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd.

Historia Shawna Harrygaina.

Śmieć dopalił skręta i cisnął go na ziemię. Faza już mu się zaczynała i dobrze. Nie lubił oglądać tego brzydkiego, ponurego i pełnego wszelakiego gówna miasta. Śmiecie mieli przesrane u wszystkich.
U Bombermanów - bo pokazali im wielkie, duże "fuck ya" i poszli w swoją stronę.
U mutasów - bo u nich każdy miał przesrane.
U Szabrowników - bo czasem strzelali do nich po walkach.
Nikt Śmieci nie lubił, co zrozumiałe. Bo i jak tu się zakumplować z ćpuno-menelami, którzy mydło znają z opowieści, a co drugi nosi ksywę "Landryn"?
Podporucznik Shawn Harrygain też ich nie lubił, gdy przybył do Gruzowiska w hummerze. Zdezerterował z 12 Pułku Piechoty, który w zasadzie już nie istniał, bo stracił jakieś osiemdziesiąt procent stanu osobowego. Gdy tu wjeżdżał był żołnierzem. Strzelcem wyborowym konkretniej. W hummerze było sporo amunicji, żywność, woda i cały jego dobytek.
Hummerem zaopiekowali się Śmiecie.
Nic więc dziwnego, że po spędzeniu tu sześciu miesięcy Shawn stwierdził, że mu się tutaj nie podoba. Chwycił więc za swoją snajperkę, nasadził hełm na głowę i zasiadł wygodnie w zrujnowanym bloku, obserwując parking Śmieci. Stał tam całkiem nadobny harley z jukami po bokach siodełka. No i ubiór samego Śmiecia, który robił za parkingowego. Więcej podporucznik Harrygain nie potrzebował.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shawn dnia Wto 0:04, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Shawn
Administrator
PostWysłany: Śro 17:42, 23 Sty 2008 Powrót do góry


Dołączył: 15 Sty 2008

Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd.

Miłość - uczucie, które przejawia się w relacji do drugiej osoby (lub obiektu) połączone z silnym pragnieniem stałego obcowania z nią, czemu może towarzyszyć pociąg fizyczny do osoby będącej obiektem uczucia, a także relacja między osobami oparta na uczuciu miłości. Jako doznanie w ciele jest doświadczana jako przyjemne uczucie w okolicach serca.

Czarnowłosy mężczyzna w mundurze zamknął za sobą drzwi, wchodząc do trzypokojowego mieszkania w wieżowcu przy ulicy Darnhaigh 43. Na rogatywce nosił naszywkę starszego sierżanta, tak samo jak i na pagonach. Na moment zatrzymał się przy wieszaku, na którym zostawił czapkę i lekką marynarkę szarego munduru. Od jego jasnoszarych oczu bił uderzający spokój. Gładko wygolona twarz o pospolitych rysach nie wyrażała emocji, choć powinna. W telewizji nieprzerwanie trajkotano o wojnie. Że niby broni jądrowej użyją. Że niby naloty będą. Guzik prawda. Czarnowłosy wiedział doskonale, że nalotów nie będzie. Że to walki i broń biologiczna zniszczą cywilizację. O ile zniszczą.
Wszedł do salonu i zastał żonę w pozycji półleżącej na sofie. Trafił akurat na jakąś łzawą telenowelę, w której serwowano po raz kolejny papkę w stylu "Don Antonio, czemu, ach czemu, mnie nie kochasz?". Latynos o kwadratowej szczęce i wejrzeniu typowego macho naturalnie nie odpowiedział, więc kobitka się rozpłakała, on zaczął ją pocieszać i tak dalej.
- Dzwonił Ray. - Odezwała się żona, nie pozwalając mężowi na zadanie pytania "Na litość boską, co ty w tym widzisz?".
- I...? - Mruknął lakonicznie, siadając na wolnym skrawku sofy i rozpoczynając procedurę rozsznurowywania wojskowych butów, które mylnie określano glanami.
- I pytał, czy masz czas pojechać z nim na ryby.
- Przecież wie, że nie mam. - Wzruszył ramionami czarnowłosy i rozwalił się wygodnie na miękkich poduchach, gdy pozbył się już butów. Żona zmieniła pozycję, kładąc mu rudą główkę na kolanach. Była drobna. Fakt. No i miała lekko skośne oczy, co sierżanta pociągało. I to bardzo.
- Tak mu powiedziałam. Wtedy on zapytał, czy może przyjść.
Żołnierz westchnął, ale nie przerywał.
- Powiedział, że będzie o ósmej, bo musicie pogadać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shawn dnia Pią 0:54, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Shawn
Administrator
PostWysłany: Śro 19:34, 23 Sty 2008 Powrót do góry


Dołączył: 15 Sty 2008

Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd.

Żal to negatywny stan emocjonalny spowodowany doznaną stratą. Towarzyszy mu często trudność w pogodzeniu się, że tego, co utracone już nie ma i wynikającym z tego brakiem akceptacji rzeczywistości takiej, jaka jest tu i teraz. Występuje również w postaci żalu do kogoś za wyrządzone krzywdy, niemożność pogodzenia się z realną sytuacją.

O ósmej nie było mnie w domu. - Myślał Shawn, siedząc ze skrzyżowanymi nogami w zrujnowanym wieżowcu przy Darnhaigh 43. - Komuchy zaczęli bombardowania miast, mimo że naloty dywanowe to przestarzała technika. Niedokładna i za dużo ofiar wśród ludności cywilnej.
Ale o to przecież chodziło. Chcieli pozabijać jak najwięcej ludzi. Przy okazji stracili z pięć bombowców, ale to bez znaczenia. Gartchigen jest teraz nadmorskim oceanem gruzów. Boże święty... A jeśli byłbym wtedy przy niej? Powinienem być.
- Czarnowłosy mężczyzna w mundurze do walk w mieście powiódł spojrzeniem dookoła. Bomba musiała rozwalić parę pięter zanim dotarła tutaj. A może wszystko zasypał gruz...? Nie. Nie mógł. Było go tutaj za mało, jak na zasypane mieszkanie. Więc co?
Shawn nie wiedział. Nie chciał wiedzieć, jak zginęła.
Siedział w zrujnowanym wieżowcu dosyć długo. Na tyle długo, że słońce zaczynało już zachodzić. Wtedy to po rozwalonych schodach wspiął się erkaemista, kapral Dunharrow.
- Sierżancie Harrygain? - Odezwał się basowym głosem.
- Co. - Burknął sierżant, obejmujący kolana ramionami. Wbił wzrok w swoje buty, zabarwione popiołem.
- Przyszły ostatnie rozkazy z bunkra garnizonowego, sir.
- I co. - Burknął znów, co raczej przypominało stwierdzenia, niż pytania.
- Na litość boską, czy to ja dowodzę? - Zniecierpliwił się w końcu Dunharrow. - To pan jest sierżantem, nie ja!
- Starszym sierżantem. - Burknął Harrygain, wstając. Hełm na sunął na oczy, tak by nikt nie zauważył łez. Kevlarowy hełm okryty maskującym kawałkiem materiału sprawdzał się całkiem nieźle. Raz nawet ocalił życie Shawnowi. A teraz maskował jego rozgoryczenie i furię, wymieszane z żalem i smutkiem.
Uczucia, które chciał oddać światu z nawiązką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shawn dnia Pią 0:56, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Shawn
Administrator
PostWysłany: Czw 17:57, 24 Sty 2008 Powrót do góry


Dołączył: 15 Sty 2008

Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd.

Strach - silna przykra emocja o charakterze wrodzonym, pojawiająca się w sytuacjach realnego zagrożenia. Wrodzoną reakcją organizmu w takiej sytuacji jest odruch ucieczki.

Podporucznik szarpnął głową, by odgarnąć irytującą grzywkę, której nie miał jak ściąć. Zmrużył powieki, śledząc spojrzeniem partyjnego komisarza, łażącego to w lewo to w prawo. W mózgu snajpera odezwała się nagle muzyka. Ostre, core'owe brzmienia, które uwielbiał, gdy był młodszy. This is my hatred, this is my vow - Never to be broken! - Ryknął jakiś dawno zapomniany głos. Shawnowi wydawało się, że ma słuchawki na uszach. Obraz rozmył się, została tylko muzyka i on sam.
Obudziła go eksplozja. Nagłe trafienie pocisku moździerzowego w budynek ulicę dalej. Komisarz w ogromnej, błękitno-żółtej czapie klęknął i wyszarpnął pistolet z kabury pod pachą. Rozejrzał się gorączkowo, wydał jakieś rozkazy żołnierzom w watowanych mundurach. Gdy gruchnął drugi pocisk komisarz już nie żył.
Harrygain wolno wczołgał się do szybu wentylacyjnego, który wychodził na ulicę. Obszerny był, to fakt. Jakby zbudowano go specjalnie dla snajperów. Po wędrówce w wentylacji Shawn znalazł się w piwnicy z której wylazł. Żołnierze z jego plutonu siedzieli tu na warcie, bo niebezpiecznym było zapuszczać się w miejsca, z których było tylko jedno wyjście.
- Ilu, poruczniku? - Mruknął Steve. Erkaemista.
- Jeden. Ale komisarz jakiś, więc pewnie major co najmniej. - Odparł zmęczonym głosem snajper i walnął się na kanapę pokrytą pyłem. W zasadzie poduchach pozostałych z kanapy.
- Yhym... - Pokiwał głową Steve, unosząc do ust papierosa.
- Do tego miałem fazę. - Przypomniał sobie Shawn i dopiero teraz oblał go pot, zaś żołądek zmienił się w głaz. Snajper uświadomił sobie, że się boi.
- Ćpał coś szef? - Drugi żołnierz, Mark, uniósł wzrok znad czyszczonego M16.
- Czysty jestem, przecież wiesz. - Harrygain wzruszył ramionami.
- Fakt. - Przyznał Mark i wrócił do pocierania broni szmatką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shawn dnia Czw 17:57, 24 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.blastwavepst.fora.pl Strona Główna -> Pamiętniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare